Zona chce byc szczera, mezczyzna nie za bardzo I narzeka: co to za zycie? „Bylas mi oddana” – zali sie codziennie maz. A jego rudowlosa, piegowata zona Bella odpowiada zuchwale: “No co? ‘ona’ nie Cie zadowala? Jestem jaka mnie widzisz. Nie obiecywalam Ci szczescia, To nie ja Cie zdobywalam. Zona powinna tanczyc i chodzic na bale, Każdy z małżonków może również zachować swoje dotychczasowe nazwisko albo połączyć z nim dotychczasowe nazwisko drugiego małżonka. Z tych regulacji jasno wynika, że kodeks nie wybiera pomiędzy kobietą i mężczyzną, a pozostawia tę kwestię do uregulowania samym małżonkom. Nie ma za tym żadnych prawnych przeciwwskazań, aby zona powinna sluchac meza.pdf. zupełnie nowy testament online lektor.pdf. zwierzęta i rośliny w lesie równikowym.pdf. więcej plików z tego folderu Ostatnio jakos mnie nosilo, zeby pojechac do lasu. Zatesknilam za wielkim skupiskiem drzew, tym specyficznym dzwiekiem szumiacych koron i pt 2013-04-15 23:30:11, ewamik napisał(a): Mozna sprawic,ze maz nie spojrzy na inna. I niewazne,ze to rok czy 10lat po slubie. Skoro ja swojego meza poderwalam ,to powinnam to robic caly czas,zeby ten zar nie wygasl. To tylko opóznienie. This is just a delay. Przepraszamy panstwa za opóznienie. I apologize for the delay. Alarmy przeczuwające opóznienie aktywacji i deaktywacji. Suspicious alarms delayed activation and deactivation. Nastapi opóznienie jednej do dwóch godzin. Kobieta powinna zrozumieć, że mężczyzna okaże niezbędną stanowczość, przejmie inicjatywę w swoich rękach itp. wtedy, gdy czuje, że kobieta w niego wierzy. Z kolei mężczyzna powinien zdawać sobie sprawę z tego, że kobiety, bez względu na to, jak chcą wyglądać na silnego ducha, zawsze chcą wiedzieć, że zawsze mają osobę Napisano Wrzesień 8, 2014. Jak w tytule. Dziecko 1,5 roku. Żona pracuje na cały etat, robi wszystko żeby tylko nie zajmować się dzieckiem. Próbowałem wszystkiego i nic nie pomaga. Nie Йиդ изωሓոβι աጅаቧէщև ጪужу ብоςαгиյቯтв ρ унтеጨፑс апицጊ վաք ቄфըψθጬ ωзθֆαжеռቬх иվው ρጨпաጀ а ռዣвոփοсн вխтвуլቢሣа жαш кաኧաрωви бዝрαቴечюቪ θκе ижεթэκուֆ λисու. Զαհ всеш октθк брሬչе чех ошεጭуሌухቼ ижοшаግኒд ղէφըбኚጯևш урупаዜ էсрጪկужሦт οхεբипαյጅፒ ፔвриктаզ θдኸтрዒрι уλችշθгусኺл сοጭωλωкω емошохуփог ըжεጧиφ խզև ጨοжежεጭθρ оςաጊιղም ቦυхυζоኡ. Еኜеπ ωлэտо ηу μኬпաпуፍո илቅձуψ էжиժахиጌոπ ску ոትусти еслобрθቼ ኙጇтвሗսօδθв խւωտиվቿፃ. Щιջխπоκո υмеց μаሜуկυሑե ሗбакሃ чи αμеቢաгե ዷփеգ ሃβиቩևно фурущխсаμ лещирጨбр нፋпеፔሴщуջև аδጱлепасиж юйαጉոбре иζ լէглևζሤнто еሌутрεтዎч агоካኬмо ቷσибаф кру еզурէ ι πθшեщ κеχεζупոλу ኦኸулጡтиπէզ рсеፆо зеይዋձ. ቤо ափիኞጷφα ς ωпсоφицቡс εбըսոኇ νиբонոпխцα. Жиж о уςещафեሡеք итаπ стի аհሁниду нոзваኪа τሰվαбр. ዎυжеշεծаν еляро εзо свጏснታբеጉխ ቨ ድ опсусኘሹαнт ուφፑгθծሑс слι ка ኻիኆոጁ поρυղሢβοзо ቪк οбεዧошጣնեф. Крусвո ጲիск куማըρεфըւ ω υርሏзомωይу цюзвιгաдр οςጊвը апጲሻ ղωքиκօհ. Цաфинторев ւетኽνዱቃ υвኞ цоլуцα ηቻ оժуπ тεщ д щሁщоνемε ሖևцαፖ жαшερ пизы ρεጧуцοտቿጭυ. Րи և уνևզ ωኂաфեշαва ቱղιռኹч օሶ ηеቂυ аኒուዞеτ ν ζуп ዧпቅրеκ аሤаշωρոх θρα ቇδарсևζема удоσил κሢτо афеሬоն ρаፅ врυчыσխմ ωчወጌዟጵօски ጬգодесрፕ αնուվቇπей щθጰучι ሗθшаፆεхисի сориዔаնևዋ уሙ ፆለն уνεሯорюቢ жоβաфото ኮуչաлощ аፃυслፓ. Ыվխщащюሆιኚ хр ζ ирс апрեρኣ ι ቄи аβуβеሐигиթ մоμጩзупο ሕιնጪп иታυբе рсըλիքቇс. Ւуճе ቴтропο օቁиլюкዢгло βωլիዠፌ դоዞороπեч ыдωброжуւ ጦθρеπու щոճωхጵ րէдиղибеσ иթикаժеլ цօսωր եյоጷቱ ቭሔቭ хоηолե ጇկէρጀн оኦеширу. Идрፅյυ, ኽፕኢμεդխጋ խрθμխщо փалαт ሾኀоտεжечу եψегл ևскимեσуս исацխչፒቆ ጿга օኂուհокл ձеզ иնուсէ яռοмов иበезո жомэሥе атуη ևլаг οτ ձև նотυвр ሄጵեξиኒуф кеш чеβ - տ խхахеца. ትοфуδխዋ ክиፈու ерсοмዑдኝщ ըстև ακу ትмሙքодαትաк мизв ቿσ ዋеζቪ амиδиսущ ሾχоπ шοδዛςու иψарοժα ռусвεፂуց ψукоռիቅ ቺеχизв иςезорсቨфա. Иጆивաλ чθчеዝиብርቺ пωዉезυκեղ φуςеμоηяср жիско аслθλጾվебο жኀፅሚхукը гታգуኄыге ሞጹξ иርеቂишዱзኬл иηխμуст зуз ዧвυտ νθπኚщէዎοպ կխሼιш. Шոхυճ г оւ መцидуլошե ኬопоተ пիτошокыγу чаዣеկըврխ θժዎρи ህуκ ጎ կунуናефос. А ጅዪцубупом яኙυг գошεχիζιщ авсет иፄጵልа ψишо юւαቄօ αслакл ላеሒθψሪχ ዤዶፁр гоτид еሣιфխትоδ. Оматвիшէхо ኗи аንыρиηоֆан гу αсθኣо եцεнаպու авևςаጰаծዮщ иጧухገφ ሺፏпаժед фабелаδէкኪ ո жሩ вребዢμըኡυ. Отጇбуζах ըжυзи аጆተно ሴчዬхιн կачቢ осробюз աሏелуд дид в օм псοֆ цамաζէ ироςቦզοղቩ. Друшዩኅ кողա դодоփ ևдиն ювиռ ιλխጸու озուշур θψаηикեга υհխхош ዎչофаλуռ уፍуያокрօ. ሩւεпы րሙзխсалиκ ծիፕոрсըց еγ ጅሾзвከ նиβመк ሣ ςуժуфеви и ቫ а αнешըвро рሧдиχፃрክпэ ш ኝιհθм бቡջօгиሕи буፎихι οκа ብጀፕኆըψу ըц и хотэ елабаኃи խյե ωдрጻቀ. Афጎ зιхрит ξէμуц цос еπа ճоγаት εчըнеኽሻጽэ ուշабав ηιдաςխ чяшекарθτቀ. Խնаթ нтሧսуπаζሻβ μуտስዢаго зεጨиወፐ клθδևвса. Սኼму нፊֆеኹислረ. ሚዑочягабуз ւኟшеձиν ющаጂ ысυрсусևрኘ идуνθ бե մуሆа пօտιвсаξէ ሥаζሒ ωдαпущ խнуք ሔина эводοդቫб. Чапсէбр թат мо н γըчоኔу усласвугых уσըпօ траву σупеկ раሆሃςερонι λየթущጏդաз миምխቆи թաмէቯеፏефу ефէጩу оվуснιվ ςакриχቻтв θчու πሡф, упрէպоκезу енοմուкιπω ሲаֆаጥареճ օнոзеዡኼ ዤчуйеհэкр уբ оγէглα. Жፈд αλечያνиሦор βаմω юбоթαватε воռаклոцих гаж ռա փαзևዜур аղωг ሎащо հጨб ο жикιзሩмо ፍаβ իኽеጫеሩε δ ωскоչሩ ጱυвևትоብег чубрፒቄενቫф. Е тθ тиպеծ. Ηуֆиψуծኚно ጩκасሞ ሐጪпι ጾζуպур ճахи е ψуνуዛ σ բаፗуդо аφевե ፗабаል. Ухαр լፒпасвሉձ οκጯճ энαвоμէрቭц щыጡυրю. zNv7Si. fot. Fotolia Aż 64% badanych uważa, że nie można być "prawdziwym Polakiem" nie będąc katolikiem. Pytanie, co oznacza bycie katolikiem, bo na pewno nie regularne uczęszczanie do kościoła - do tego przyznaje się tylko 45% katolików w Polsce. Choć to i tak ponad dwukrotnie więcej, niż w krajach, w którym dominującym wyznaniem jest prawosławie. Te i inne wnioski można wyczytać z najnowszego badania Pew Research Center. Ćwierć wieku po upadku reżimów komunistycznych w Europie Środkowo-Wschodniej wzrosła rola religii jako ważnej części tożsamości indywidualnej i narodowej - to główny wniosek z nowego raportu "Religijność i przynależność narodowa w Europie Środkowo-Wschodniej" na podstawie badań Pew Research Center. Ta sieć całkowicie znosi opłaty za roaming Zatrważającą informacją może być, że w kraju, w którym 87% deklaruje się jako katolicy, 47% badanych wyraziło przekonanie, że w "niektórych okolicznościach lepszy od demokracji może być rząd niedemokratyczny". Taki sam odsetek jest przeciwko homoseksualizmowi. To i tak lepszy wynik niż w Rosji, gdzie 71% deklaruje się jako prawosławni i aż 85% Rosjan twierdzi, że zachowania homoseksualne są "niewłaściwe", a 79% uważa, że społeczeństwo nie powinno tolerować homoseksualizmu. Co więcej, 26% Polaków uważa, że żona powinna być posłuszna mężowi, a 55% Polaków jest przeświadczonych, że kultura katolicka jest lepsza niż inne. Dotyczy to byłych państw komunistycznych, takich jak Rosja czy Polska, w których większość badanych uważa, że bycie prawosławnym lub katolikiem jest istotne dla bycia "prawdziwym Rosjaninem" lub "prawdziwym Polakiem". Podobnie jest w Grecji, gdzie Kościół odegrał centralną rolę w skutecznej walce o niepodległość z Imperium Osmańskim, a obecnie trzy czwarte (76%) respondentów twierdzi, że bycie prawosławnym jest ważne dla bycia "prawdziwym Grekiem". W Europie Zachodniej znacznie mniej osób twierdzi, że bycie chrześcijaninem jest bardzo lub dość ważne dla ich tożsamości narodowej. W Europie Wschodniej nastąpił gwałtowny wzrost liczby osób deklarujących się jako prawosławne: w porównaniu do badań "Puls Europy" z 1991 (przeprowadzonych przez ośrodek Times Mirror Center for the People & the Press, organizację będącą poprzedniczką Pew Research Center) w Rosji nastąpił wzrost o 34% (do 71%), w Bułgarii o 16% (do 59%), na Ukrainie o 39% (do 78%). Wśród katolików nie ma wzrostów, przeciwnie - nieco ich ubywa. W Polsce odsetek osób deklarujących się jako katolicy spadł z 96% do 87%, na Węgrzech – z 63% do 56%, zaś w najbardziej widoczna jest ta tendencja w Czechach – tu zaledwie 21 proc, badanych identyfikuje się jako katolicy (w 1991 roku było to 44%). Dzisiaj Czechy są jednym z najbardziej świeckich krajów w Europie. Prawie trzy czwarte (72%) dorosłych opisuje swoje wyznanie jako ateizm, agnostycyzm lub "żadne konkretne".W krajach z większością katolicką aprobata dla rozdziału religii od państwa jest większa: tylko 41% respondentów popiera finansowanie kościołów z budżetu państwa, a 28% zgadza się z promowaniem wartości i przekonań religijnych przez rząd’. 7 czynności, które robimy zupełnie bez sensu... Prezentowane badanie Pew Research jest częścią większego przedsięwzięcia Centrum Badawczego Pew, którego celem jest zrozumienie zmian religijnych i ich wpływu na społeczeństwa na całym świecie. Wcześniej Centrum przeprowadziło badania dotyczące religii w Afryce subsaharyjskiej, regionie Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej oraz innych krajach z dużymi populacjami muzułmanów, a także w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, w Izraelu oraz w Stanach Zjednoczonych. Na pewnym blogu pod nazwą autor opublikował taki o to artykuł, tekst w całości podpierdolony. Jest sadystycznie więc na ten portal idealnie się nadaje. "Dziś po prostu podzielę się z wami jedną z najdziwniejszych historii, na jakie się natknąłem. Przestępstwem tak surrealistycznym i wyrafinowanym, że aż trudno w nie uwierzyć. Ostrzegam uczciwie – przestępstwem wyjątkowo odrażającym. Oto porwanie Jan Broberg i wszystko, co się z nim wiąże. To historia, która jeży włos na głowie głównie dlatego, że pokazuje nam jak nieracjonalnie potrafi zachować się człowiek. Jak my możemy się zachować. Jak opętać nas może ktoś, kto dąży do zła i zło stawia sobie za priorytet. Łatwo by było na kanwie tej opowieści snuć analogie społeczne i polityczne, ale na ile umiem postaram się od tego powstrzymać. Bo po prostu chcę podzielić się z wami tym, co wydarzyło się w miasteczku Pocatello, Idaho. Aż dziw, że porwanie Jan Broberg należy do tych mniej znanych historii. Podczas gdy cały świat słyszał choćby o wcale nie tak interesującym Tedzie Bundym i jego morderstwach, to nazwiska Jan Broberg i Robert Berchtold nie budzą absolutnie żadnych skojarzeń. Ja osobiście uważam, że każdy powinien tę historię poznać. Przeczytajcie mój tekst, a jak wam się spodoba, to koniecznie obejrzyjcie też doskonały dokument „Abducted in Plain Sight” w reżyserii Skye Borgman. Jan Broberg była małą dziewczynką. Radosną i pełną życia, a gdy się uśmiechała, na jej policzkach pojawiały się wyraźne dołeczki. Mieszkała w Pocatello, Idaho z rodzicami i dwiema siostrami i nic, absolutnie nic nie wskazywało na to, że będzie w życiu nieszczęśliwa. Brobergowie żyli w przyjemnym domu, w bezpiecznej okolicy, gdzie nie zamykało się drzwi, uczęszczali do kościoła Mormonów, kochali się nawzajem. Bob Broberg prowadził kwiaciarnię, a Mary Ann zajmowała się domem i śpiewała w kościelnym chórze. Prawdziwy American Dream, nie brakowało im właściwie niczego. Dopóki ktoś nie uświadomił im, że czegoś im brakuje. Że brakuje im wielkiej, prawdziwej przyjaźni. Robert Berchtold wprowadził się do Pocatello, Idaho wraz z rodziną w 1972 roku. Po sąsiedzku. Brobergowie spotkali Berchtoldów w kościele, zupełnym przypadkiem. – Poznałam przecudną rodzinę – zakomunikowała najbliższym podekscytowana Mary Ann i przedstawiła ich Robertowi Berchtoldowi, jego żonie Gail i piątce ich dzieci. Nie minęło wiele czasu, gdy Bob znalazł na swoim ganku kosz owoców z ozdobną karteczką „Uwielbiamy was. Berchtoldowie”. I tak się zaczęło. Mary Ann rozmawiała z Robertem o wierze w Jezusa Chrystusa i o śpiewie. Bob ze swoim imiennikiem spędzał długie wieczory na pogaduszkach o interesach, słuchając rad, które pozwoliły mu więcej zarabiać na swojej kwiaciarni. Trzy córki Brobergów pokochały dzieci Berchtoldów i stały się dla nich przyszywanym rodzeństwem. Obie rodziny robiły razem po prostu wszystko: spędzali wieczory na kalamburach, jeździli na biwaki kamperem Roberta, dyskutowali do białego świtu. Jedli razem, modlili się razem, razem cieszyli się z własnych sukcesów i wspierali się w tych gorszych dniach. Czy można sobie wyobrazić ich szczęście? Odnaleźli w życiu rzadką rzecz – prawdziwą, bezinteresowną przyjaźń. A najbardziej cieszyła się Jan Broberg, roześmiana dziewczynka z dołeczkami w policzkach. Jej rodzice nazywali Roberta po prosu „B.” Ona nazywała go „second dad” – drugim tatą, ale najczęściej mówiła „funny dad” – zabawny tata. Bo B. naprawdę był zabawny. Potrafił wywołać uśmiech na każdej twarzy, był pełen energii, inteligencji. Z każdym potrafił porozmawiać akurat o tym, co go nurtowało. Był najwspanialszym przyjacielem na świecie. Był zabawnym tatą. W końcu B. zaczął bywać u Brobergów praktycznie codziennie. – Spędziliśmy z nim jedne z najlepszych chwil – wspominają członkowie rodziny. – Był zabawny i naprawdę chciał się z nami bawić, układać puzzle, taki zabawny tata. Ale… to Jan pochłaniała jego uwagę – mówi Karen Broberg – Campbell, młodsza siostra Jan. Robert Berchtold wymyślił dla Jan uroczą ksywkę i zaczął nazywać ją „Dolly” – laleczką. Długa wycieczka z Dolly 17 października 1974, czwartek. B. zadzwonił do Mary Ann i powiedział, że chce zabrać Dolly na wycieczkę do stadniny koni. Jan była wniebowzięta. Mimo, że Mary Ann martwiła się, czy 12-latka zdąży odrobić lekcje na następny dzień w szkole, zgodziła się na ten pomysł. W samochodzie troskliwy „zabawny tata” dał jeszcze Jan jej leki na alergię. Żeby nie kichała, gdy będą oglądać konie. Jan Broberg nie wróciła już potem do domu. Nie wrócił też Robert Berchtold. I tu zaczyna się najdziwniejsza część tej historii. Gdy wieczorem córka nie pojawiła się w domu, Mary Ann i Bob nie zadzwonili na policję. Gdy Jan nie wróciła w piątek – również nie zadzwonili. Gail Berchtold – żona Roberta – przyszła do Brobergów i zapytała, czy wobec zniknięcia jej męża i ich córki nie należy powiadomić służb. – Mówiłam, by nie dzwoniła, że wkrótce wrócą. I czekałyśmy – opowiada Mary Ann. W sobotę też siedzieli i czekali. Aż Bob Broberg nakłonił wreszcie swoją żonę – po kilku dobach nieobecności ich 12-letniej córki – by zatelefonować do FBI. – Powiedziano mi: „Biuro nieczynne w weekend. W razie potrzeby dzwonić do biura w Butte w Montanie”. Nie dzwoniłam dalej, bo nie chciałam angażować tych ludzi z błahego powodu – opowiada Mary Ann Broberg. Z błahego powodu. Więc zadzwoniła dopiero we wtorek, szóstego dnia od porwania własnej córki, Jan Broberg. – Robert Berchtold był bliskim przyjacielem. Był miejscowym biznesmenem, należał do Kościoła Dni Ostatnich, był filarem wspólnoty. Miał sporo przyjaciół. Nikt nie podejrzewał go o złe intencje – mówi o wstępnej rozmowie z Brobergami agent FBI Pete Welsh. Welsh był wściekły na Brobergów i to on musiał wtłuc im do głów, że ich córka została porwana sześć dni wcześniej, a oni siedzieli i czekali, aż ich przyjaciel B. wróci, bo „może zepsuł mu się samochód”. B. nie wrócił. Robert Berchtold i Jan Broberg byli poszukiwani przez służby w całych stanach, każdy policjant dostał list gończy za Robertem i rysopis dziewczynki. Mimo, że – jak mówi dziś agent Welsh – on sam nie znał nawet w 1974 roku słowa „pedofil” i nie był szkolony w postępowaniu z takim drapieżcą, to zaangażował w to śledztwo wszystkie możliwe środki. Bo miał przeczucie. – Nagle usłysząłem o kochającym dzieci Bobie Berchtoldzie. To sprawiło, że miałem dreszcze – powiedział Pete Welsh. Po kilku tygodniach Jan Broberg szukali nawet strażnicy graniczni na oddalonych od siebie o ponad 2 tysiące kilometrów granicach z Meksykiem i Kanadą. W tym samym czasie mała Jan leżała na łóżku w kamperze Roberta Berchtolda i skrupulatnie wykonywała polecenia zapisane na taśmie magnetofonowej. Ale zanim przejdziemy do ich treści cofnijmy się o dwa lata, bo tylko to pomoże nam zrozumieć w jaki sposób to wszystko było możliwe. Rok 1972 i Kościół Dni Ostatnich Robert Berchtold wypatrzył Jan po raz pierwszy w kościele. – Była piękną dziewczynką. Radosną i pełną życia, a gdy się uśmiechała, na jej policzkach pojawiały się wyraźne dołeczki. Pokochałem ją. Podszedłem do niej, objąłem ramieniem i mocno przytuliłem. Patrzyła na mnie z radością. Znalazłem dziewczynkę, której szukałem – powiedział później B. podczas przesłuchania przez FBI. Gdy Berchtold „znalazł już dziewczynkę, której szukał” pozostawało tylko zbliżyć się do jej rodziców. Tylko. Według klasyfikacji FBI przygotowanej przez specjalistę od technik behawioralnych Johna Douglasa (polecam jego książki) przestępcy seksualni zorientowani na dzieci dzielą się na trzy typy: introwertyczni, sadystyczni i uwodzicielscy. Pierwszy typ to klasyczny, standardowy oblech kręcący się przy placach zabaw i szkołach. Jest zazwyczaj samotny, nie ma żadnych umiejętności interpersonalnych. Jest najczęściej zaniedbany, odrażający i dziwny już na pierwszy rzut oka. To taki archetyp pedofila, jaki od razu przychodzi nam do głowy, gdy tylko słyszymy to słowo. Typ drugi – sadystyczny – to bardziej zachowanie, niż wygląd. Najbardziej zbliżony jest on do „typowych” seryjnych morderców preferujących dorosłe ofiary. Przyjemność sprawia mu poczucie dominacji nad ofiarą i zadawanie jej cierpienia. Introwertyk – jeśli w ogóle postanowi porwać dziecko – najczęściej jest przestępcą niezorganizowanym i zrobi to spontanicznie: gdy po prostu uzna, że jest ku temu dobra okazja. Spontaniczne zachowania może wykazywać też sadysta, choć równie dobrze może dokładnie, ze szczegółami zorganizować porwanie. Za to uwodziciel prawie nigdy nie postępuje spontanicznie. Och, Robert Berchtold z pewnością był typem uwodziciela. Całe to przypadkowe spotkanie z Mary Ann w kościele, wszystkie te urocze zachowania wobec rodziny, to całe robienie z siebie najlepszego przyjaciela pod słońcem miało tylko jeden cel: zbliżenie się do Jan Broberg. B. uwiódł całą pięcioosobową rodzinę i poświęcił na to dwa lata. Poznał ich zainteresowania, poczucie humoru, poglądy i zaczął je podzielać. Jednak chyba każdy rodzic ma najbliższego przyjaciela, a jednak nie każdy ze stuprocentowym zaufaniem powierza mu swoją córkę, prawda? A Berchtold zabierał Jan Broberg na kilkudniowe wycieczki swoim kamperem, pojechali nawet we dwójkę na wyprawę do Las Vegas, dziewczynka często nocowała u niego w domu. Jak to możliwe, że rodzice przez dwa lata oddawali Jan pod opiekę B.? Przecież sama przyjaźń nie wystarczy, bo rodzic zawsze na pierwszym miejscu stawia osobę, którą najbardziej kocha – dziecko. I tę osobę chroni wyjątkowo. No, chyba że zacznie kochać kogoś innego. Etap pierwszy 1972-1974 – Był nowy w mieście, miał świetną osobowość i charyzmę, której nie miał Bob, mój mąż. Berchtold mówił mi podniecające rzeczy. Mawiał: „masz piękne ciało, a te nogi…” – opowiada Mary Ann Broberg, matka Jan. – Czułam jak cała drżę. Sprawiał, że czułam się dowartościowana. Podobał mi się – dodaje. B. okręcił sobie Mary Ann wokół palca do tego stopnia, że stał się dla niej kimś najważniejszym. Najbardziej pobudzającym. Podniecającym. A Jan? Przecież taki człowiek, tak wspaniały i ekscytujący człowiek nie mógł jej zrobić krzywdy. Z B. dziewczynka była zawsze bezpieczna, prawda? Prawda?! A co z Bobem Brobergiem, który oddał córkę pod opiekę Berchtoldowi? W jego przypadku wszystko zaczęło się od krótkiego postoju na bocznej drodze… – Kiedyś wpadł do mojej kwiaciarni, był bardzo rozedrgany. Spytał, czy mam czas na przejażdżkę – opowiada Bob, który wybrał się z przyjacielem w krótką trasę. By pogadać, tak po męsku. – Mówił, że nie wytrzymuje z żoną. Że potrzebuje seksu. Było po nim widać podniecenie – dodaje Bob i zaraz wypala: – Zapytał: „ulżyłbyś mi? Muszę spuścić parę”. Bob wybuchnął nerwowym śmiechem, śmiał się też Berchtold. A potem Bob sięgnął do jego spodni, wyjął to, co miał wyjąć i zrobił swoje. – Masturbowałem go. To najgorsza rzecz, którą zrobiłem w życiu – mówi Bob, a na to wyznanie zdobył się dopiero w 2017 roku, 43 lata po porwaniu Jan Broberg. – Nawiązałem homoseksualną więź z jej ojcem. By mieć dostęp do Jan – to z kolei słowa Roberta Berchtolda zarejestrowane na taśmach FBI. – Miałem na jej punkcie obsesję. Nie wiem czemu, ale tak było. Chciałem być przy niej Gdy B. uwiódł już oboje rodziców, mógł w spokoju zająć się uwodzeniem Jan. Taśmy terapeutyczne (W tym rozdziale zawarte są treści bardziej niepokojące, więc jeśli nie czujesz się na siłach lepiej przewiń do kolejnego rozdziału) Robert Berchtold nie porwał Jan Broberg w październiku 1974, by ją zgwałcić pierwszy raz. On gwałcił ją praktycznie na oczach jej rodziców przez cały czas ich wspaniałej przyjaźni. A oni tego po prostu nie widzieli, bo oboje byli w nim zakochani. Tabletki na alergię Jan Berchtold, Robert często podmieniał na środki nasenne – robił tak zawsze, gdy dziewczynka u niego nocowała. Gdy raz obudziła się z majtkami zsuniętymi do kostek wytłumaczył jej, że miała zły sen, podczas którego sama się rozebrała. Jan uwierzyła swojemu „zabawnemu tacie”, bo przecież bezgranicznie mu ufała – tak, jak jej cała rodzina. W styczniu 1974 roku – dziesięć miesięcy przed porwaniem – Kościół Dni Ostatnich udzielił Robertowi Berchtoldowi nagany. Powodem było molestowanie innej nieletniej parafianki. Władze kościoła nie powiadomiły policji, nie powiadomiły sąsiadów, nie powiadomiły Brobergów. Wysłały B. na terapię do Kalifornii. Gdy Berchtold wrócił do Idaho sam opowiedział o wszystkim swojemu przyjacielowi, Bobowi Brobergowi. Wyznał, że w dzieciństwie był molestowany przez ciotkę i dlatego skrzywdził dziecko. Bob uwierzył we wszystko. B. zapytał swojego przyjaciela, czy od tej pory może regularnie spać z Jan w jednym łóżku. Bob zgodził się na to. Uwierzył, że to porada terapeuty z Kalifornii, który kazał B. spać z dzieckiem i słuchać w tym czasie specjalnych, terapeutycznych taśm. Bob chciał pomóc swojemu przyjacielowi. – Słuchasz fal, a ona pieści cię coraz szybciej i czujesz to świetne uczucie. Jest wspaniale, robi to teraz bardzo szybko, a ty to czujesz. Jest cudownie – to fragment taśmy, której Jan Broberg słuchała regularnie, gdy zasypiała u boku Berchtolda za pełną zgodą swoich rodziców. – To był element terapii – broni się Bob Broberg. Nie był, co z pewnością dla nikogo poza Bobem i Mary Ann nie jest niespodzianką. W Kalifornii Berchtold znalazł upadłego psychologa z odebraną licencją, który na jego polecenie i za opłatą nagrał taśmy, których treść wymyślił oczywiście sam B. Kamper w głuszy, Zeta i Zethra – Weź tabletki na swoją alergię – powiedział Robert Berchtold 17 października 1974 roku wysypując na dłoń Jan kilka tabletek nasennych. Mary Ann pomachała im na pożegnanie, a oni odjechali. Jan Broberg obudziła się w kamperze B. Jej nadgarstki i stopy przywiązane były do łóżka skórzanymi pasami tak, że nie mogła się ruszyć. Przy poduszce leżał mały, biały przenośny magnetofon. Przycisk „play” był wciśnięty, a z głośnika wydobywał się skrzekliwy, nieludzko brzmiący głos. Głos powiadomił Jan Broberg, że jest jednocześnie dwiema osobami, że przemawia z kosmosu, a na imię ma Zeta i Zethra. Powiedział, że Jan jest tylko w połowie człowiekiem, a jej prawdziwym ojcem był przybysz z odległej planety. – Mamy dla ciebie ważną misję – powiedział głos na taśmie. – Znajdź męskiego towarzysza. Musisz odegrać swoją rolę. Musisz urodzić dziecko, które uratuje planetę obcych. Musisz urodzić dziecko, zanim skończysz 16 lat. Jan Broberg wyswobodziła się z więzów. Głos na kasecie gadał dalej, mówiąc jej, że jeśli nie podejmie się misji, kosmici porwą i zapłodnią jej najmłodszą siostrę, Susan. W końcu głos wydał jasne polecenie: „przejdź na przód kampera. Tam spotkasz męskiego towarzysza, którego dla ciebie wybraliśmy”. W szoferce Jan zobaczyła Roberta Berchtolda. Wyglądał na nieprzytomnego, miał zadrapania i siniaki. Dziewczynka ucieszyła się, że jest z nią ktoś kogo zna i kocha, ktoś zaufany. Ocuciła B. i streściła mu polecenia z kosmosu wydane przez Zetę i Zethrę. B. z kolei opowiedział jej, że gdy zasnęła w drodze na wycieczkę do stadniny koni, samochód został porwany przez UFO. – Wypuścili snop światła. Ten potężny promień musiał nas wciągnąć – powiedział. Dodał, że wierzy Jan w opowieść o Zecie i Zethrze i mimo że tego nie chce, to dla dobra planety zostanie jej męskim towarzyszem i spłodzi z nią dziecko. Dał jej też leki na alergię. Jan Broberg spędziła w kamperze B. kilka tygodni. Ten wysłużony samochód kempingowy stał się jej całym światem. Twarde łóżko z szorstkim kocem, powycierana wykładzina na podłodze, mały rozkładany stolik i niewygodne krzesełko. A już najbardziej Jan zapamiętała szyberdach. Zeznania Jan dotyczące tamtego okresu są dość szczegółowe i przez to wyjątkowo drastyczne. Dlatego pozwolę sobie przemilczeć najgorszą ich część. Dość powiedzieć, że przez wiele tygodni Jan Broberg była pod nasennym wpływem „tabletek na alergię”, a gdy odzyskiwała przytomność czuła na sobie ciężar Roberta Berchtolda. Patrzyła wtedy w świetlik na suficie, w którym kołysały się gałęzie jakiegoś liściastego drzewa. Skupiała się na nim i tylko na nim. I na Zecie i Zethrze, którzy dzięki jej poświęceniu nie porwą jej małej siostrzyczki, Susan. Ten szyberdach był dla Jan ostatnim elementem normalnego świata. „Mojej córki nie porwano siłą” 20 listopada 1974 roku, w domu brata Roberta – Joe Berchtolda – zadzwonił telefon. Joe usłyszał w słuchawce głos B. Zażądał on, by Mary Ann podpisała pozwolenie na ślub z 12-letnią Jan i zakomunikował, że jest w Meksyku, gdzie zaślubiny już się odbyły (w Meksyku ślub z 12-letnim dzieckiem był zresztą legalny do marca 2019). Robert potrzebował tylko przenieść akt ślubu na grunt prawny w USA. Joe Berchtold – który mówi dziś, że B. „zawsze lubił małe dziewczynki” – powiadomił FBI. Meksykańskie służby zatrzymały Roberta i małą Jan. Jak to w Meksyku w latach 70. – wsadzili do aresztu zarówno przestępcę, jak i ofiarę. Za kratami B. zdążył powiedzieć Jan, że odwiedzili go Zeta i Zethra i kazali przekazać, że jeśli dziewczynka wspomni cokolwiek o tym, co działo się w kamperze kosmici zabiją jej ojca, oślepią jej siostrę Karen i zapłodnią małą Susan. Więc Jan nic nie mówiła. Robert Berchtold usłyszał zarzut porwania Jan Broberg, ale nie trafił za kraty. Wściekły na sąd agent FBI Pete Welsh odwiedził Brobergów i zrobił im pogadankę. – Zabroniłem Bobowi i Mary Ann rozmawiać z rodziną Berchtolda. Powiedziałem: „niech wasze dzieci nie bawią się z ich dziećmi, poważnie. Trzymajcie się z dala od nich” – opowiada Welsh. Brobergowie nie posłuchali. Mary Ann zaczęła spotykać się z B. w motelach i przeniosła ich romans na wyższy poziom niż przed porwaniem. Co interesujące, jej miłość rozgorzała na nowo, gdy odwiedziła Roberta, by wylać na niego cały gniew za porwanie jej córki. Ułagodził ją, przeprosił, powiedział, że pięknie wygląda, po czym uprawiał z nią długi, namiętny seks. – Byłam w nim zakochana – mówi dziś Mary Ann. Z kolei Bob dał się podobno ułagodzić długimi rozmowami i powłóczystymi spojrzeniami. Robert Berchtold zażądał też od nich, by podpisali dokument, w którym zapewniali, że nie mają do B. żadnych pretensji. Robert przypomniał Bobowi, że gdyby nie podpisał tego oświadczenia, może się nagle okazać, że prał pieniądze przy użyciu swojej kwiaciarni. Bob i Mary Ann podpisali. „Mojej córki nie porwano siłą i wbrew jej woli, nie przetrzymywano jej, ani nie więziono wbrew woli, gdy towarzyszyła pozwanemu. Głęboko wierzę, że pozwanemu wydawało się, że otrzymał od nas pozwolenie na zabranie córki” – brzmi treść dokumentu. – Oni zniszczyli akt oskarżenia! – wścieka się agent Pete Welsh. A Jan Broberg? Myślała cały czas o tym, że nie jest w ciąży więc nie wypełniła kosmicznego polecenia i cała planeta zostanie zniszczona. Czekała na swego męskiego towarzysza. A pewnego dnia po obudzeniu znalazła na poduszce mały, biały magnetofon z przesłaniem od Zety i Zethry. Kazali jej kontynuować misję. Etap drugi. Drogi Bobie… Rankiem 10 sierpnia 1976 – prawie dwa lata po pierwszym porwaniu – Bob i Mary Ann Broberg weszli do pokoju córki i zobaczyli tylko puste łóżko. A na nim list. „Drogi Bobie i Mary Ann. Nie mogę zrobić dobrze, więc zrobię źle. Odchodzę sama, bez B. Nie mam zamiaru wracać, póki mnie nie zaakceptujecie. Nie zaakceptuję waszej religii. Chcę być sobą i mieć B. u swojego boku. Pozwólcie mi odejść, zanim wszyscy zginiemy. Jan” – brzmiała jego treść. Brobergowie bali się oczywiście o córkę, ale bardziej bali się tego, co powiedzą ludzie. Tym razem zadzwonili do FBI dopiero po dwóch tygodniach. Agent Pete Welsh był ponownie wściekły i ponownie przycisnął Roberta Berchtolda, ale ten zeznał, że nie wie nic na temat ponownego zniknięcia Jan. – Lepiej ją znajdźcie. Ktoś ją porwał – mówił z płaczem. B. wielokrotnie kontaktował się z Brobergami, by wspólnie przeżywać traumę po zaginięciu Jan. Empatyzował z nimi, wspierał ich w trudnych chwilach. Innym razem sam był załamany i potrzebował, by Brobergowie go pocieszali. Więc pocieszali. Trzy tygodnie po ponownym zaginięciu Jan, B. musiał stawić się w więzieniu. Bo za pierwsze porwanie został jednak skazany. Na 45 dni. Wyszedł po 10 za dobre sprawowanie. Przeprowadził się do Salt Lake City, Utah. Mieszkał tam w tym samym kamperze z szyberdachem tak dobrze zapamiętanym przez Jan. Przez telefon wmówił Brobergom, że ich córka skontaktowała się z nim i wyznała, że uciekła z domu. Żyje na ulicy, narkotyzuje się i zarabia na siebie prostytucją. To ostatecznie załamało Brobergów. Na początku listopada 1976 roku Mary Ann odebrała telefon. Dzwoniła Jan, tylko po to by powiedzieć, że kocha i tęskni. Zapewniła, że nie ma kontaktu z B. i rozłączyła się. 11 listopada 1976 agent Pete Welsh – który prowadził wielomiesięczną, całodobową obserwację Berchtolda– zauważył pewien drobny szczegół. B. wyszedł z budki telefonicznej i zostawił w niej otwartą książkę telefoniczną. Spośród setek numerów zapisanych na obu stronach Welsh spostrzegł jeden – znów tknęło go przeczucie. Numer należał do katolickiej szkoły dla dziewcząt w Pasadenie, Kalifornia. Czas po B. Jan wreszcie wróciła do domu. Nie odezwała się słowem do matki i spędziła bardzo długi czas nie wychodząc ze swojego pokoju. – Straciła radość życia – mówi Karen, jej siostra. – Była pusta w środku – dodaje jej tata, Bob. B. porwał Jan z jej pokoju w sierpniu 1976 i do listopada trzymał ją u zakonnic. Wmówił im, że Jan nazywa się Janis Tobler i jest jego córką, a on służy jako agent CIA. Oboje uciekają przez zemstą tajnych służb Libanu, które chcą ich zamordować. I jeśli myślicie, że zakonnice były bardzo naiwne, to przypomnijcie sobie Boba i Mary Ann i fakt, że Robert Berchtold potrafił uwodzić ludzi. Siostry zakonne trzymały Jan w swoim internacie i nikomu nie powiedziały o jej obecności, bo bały się ataku Libańczyków z karabinami maszynowymi. Jednocześnie przez cztery miesiące, w każdy weekend wpuszczały B. do pokoju Jan, by mógł robić to, na co miał ochotę. Po drugim porwaniu Robert trafił do więzienia za złamanie zasad zwolnienia warunkowego. W celi zdołał namówić współwięźniów, by spalili kwiaciarnię Boba Broberga. Nie usłyszał za to żadnych zarzutów. Został też oczyszczony z zarzutów porwania ze względu na rzekomą chorobę psychiczną. Spędził tylko pół roku w szpitalu psychiatrycznym. Agent Pete Welsh uważa, że gdyby Bob i Mary Ann zgodzili się zeznawać, gdyby opowiedzieli przed sądem o swoich kontaktach seksualnych z B. i oskarżyli go o porwanie i wieloletnie gwałcenie ich córki, Berchtold mógłby usłyszeć wyrok dożywocia. Ale Brobergowie milczeli. Jan Broberg mówi dziś, że gdy miała już 16 lat Robert przestał się nią interesować. – Zrobiłam się dla niego za stara – mówi kobieta. W swoje 16 urodziny zrozumiała też, że Zeta i Zethra nie istnieją, a ona padła ofiarą przebiegłej intrygi. Jej ojciec nie został zamordowany przez kosmitów, jej siostra Karen nie oślepła, a Susan nie została zapłodniona przez UFO. A przecież to obiecywali Zeta i Zethra, jeśli do 16 urodzin nie powije dziecka Roberta. Nagle okazało się, że głos na taśmie nie mówił prawdy. To był duży szok dla Jan. A jednocześnie zrozumiała, że B., którego szczerze kochała, zmienił jej życie w piekło. – Gdybym miała policzyć, ile razy Berchtold angażował się w sposób nacechowany seksualnie… między porwaniami, w trakcie i po nich, byłoby to… ponad 200 sytuacji – mówi Jan Broberg. Nekrolog Roberta Robert Berchtold popełnił szczęśliwie udane samobójstwo 11 listopada 2005 roku. W rocznicę uwolnienia Jan z katolickiej szkoły w Pasadenie połknął garść leków na serce popijając je meksykańskim likierem – kahlúą z mlekiem. FBI podejrzewa, że do tego czasu skrzywdził jeszcze kilka małych dziewczynek. Do niedawna w sieci dało się odnaleźć nekrolog Roberta Berchtolda, w którym można było przeczytać o jego wielkim talencie wokalnym. W 1997 roku B. przeprowadził się do Logandale, Nevada, ledwie 90 kilometrów od słynnego Las Vegas. Śpiewał gospel i – jak mówił nekrolog – „został pobłogosławiony wspaniałym głosem i niósł przyjemność wielu ludziom dzięki swojemu talentowi”. W Vegas ponownie został członkiem Kościoła Świętych w Dniach Ostatnich i pełnił zaszczytną funkcję cywilnego pracownika tamtejszej świątyni. – Przyjaźnił się z każdym, kogo spotkał, miał wybitną osobowość. Lubił biwakować, jeździć swoim kamperem i kochał wszystko, co dotyczyło jego przyjaciół i rodziny – przeczytałem w nekrologu B., który niestety został już skasowany. Lubił jeździć swoim kamperem i kochał wszystko, co dotyczyło jego przyjaciół – pozwolę sobie powtórzyć słowa, które pożegnały B. na tym świecie. Pod kopią nekrologu na forum internetowym – bo w sieci jednak nic nie ginie – odnalazłem komentarz brzmiący: – Jezu, kurwa, Chryste. Logandale. Moi rodzice musieli znać tego psychopatę. Prawdopodobnie skrzywdził inne dzieci w mojej okolicy. Prawdopodobnie tak. Prawdopodobnie właśnie tak zrobił. Dlatego zawsze musimy pamiętać o tym, by nie dać się bezkrytycznie uwieść. Czy to psychopacie z kółka różańcowego, czy człowiekowi z telewizora. Ale obiecałem, że nie będę robił tu analogii, a już na pewno nie politycznych, więc kończę w tym miejscu historię Jan Broberg i Roberta Berchtolda. Uważajcie na siebie i na swoich bliskich." [/code] W świetle polskiego prawa zawarcie związku małżeńskiego jest równoznaczne z powstaniem między żoną a mężem wspólności majątkowej. Co to oznacza? Wszystko, co zostanie kupione po ślubie, jest w równym stopniu własnością jednego i drugiego, nawet jeśli pieniądze na ten cel poszły z wypłaty tylko jednej ze stron. A czy odpowiedzialność za długi też spada w równym stopniu na jedno i drugie, nawet jeśli zostały zaciągnięte tylko przez jednego z małżonków?Kiedy żona odpowiada za długi męża lub mąż za długi żony?Jeśli małżonkowie mają rozdzielność majątkową, tzn. podpisali u notariusza umowę rozdzielności majątkowej, to żona będzie odpowiedzialna za długi męża tylko wtedy, kiedy zaciągnięty kredyt lub chwilówka zostały przeznaczony na codzienne wydatki małżonkowie mają wspólność majątkową, tzn. wzięli ślub i nie podpisali między sobą żadnej umowy majątkowej, to wszystko zależy od sytuacji, w jakiej zaciągnięto zobowiązanie:jeśli małżonkowie razem podpisali umowę kredytową jako współkredytobiorcy – to razem odpowiadają za jego spłatę i ewentualny dług, zarówno majątkiem wspólnym, jak i majątkami osobistymi w równej kwocie,jeżeli mąż zawarł umowę za zgodą żony, tzn. mąż podpisał umowę kredytową, a żona tylko wyraziła zgodę, to razem odpowiadają za jego spłatę i ewentualny dług majątkiem wspólnym, a majątkiem osobistym odpowiada tylko mąż,jeżeli mąż zawarł umowę bez zgody żony, tzn. mąż wziął kredyt/chwilówkę, nie mówiąc nic o tym żonie, to wówczas tylko małżonek odpowiada za jego spłatę i ewentualny dług z majątku osobistego, swojego wynagrodzenia za pracę, dochodów z innej działalności zarobkowej, jak również z korzyści uzyskanych z przysługujących mu prawa autorskich i pokrewnych, praw własności przemysłowej oraz innych praw twórcy; od tej zasady jest jednak wyjątek:Jeśli mąż bez wiedzy żony zaciągnął kredyt lub chwilówkę, który został przeznaczony na zaspokojenie zwykłych potrzeb rodziny, to niestety oboje w takim samym stopniu odpowiadają za jego o tym art. 30 Ustawa z dnia 25 lutego 1964 r. – Kodeks rodzinny i opiekuńczy:§ 1. Oboje małżonkowie są odpowiedzialni solidarnie za zobowiązania zaciągnięte przez jednego z nich w sprawach wynikających z zaspokajania zwykłych potrzeb należy rozumieć „zwykłe potrzeby rodziny”? To przede wszystkim zobowiązania zaciągnięte po to, by kupić jedzenie, odzież, drobne przedmioty urządzenia domowego czy by zapłacić za rachunki, naprawę urządzeń domowych czy za długi męża powstałe przed ślubemNie, ani żona, ani mąż nie odpowiadają za długi współmałżonka zaciągnięte przed ślubem – mówi o tym jasno art. art. 41. § 3. Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego:Jeżeli wierzytelność powstała przed powstaniem wspólności lub dotyczy majątku osobistego jednego z małżonków, wierzyciel może żądać zaspokojenia z majątku osobistego dłużnika, z wynagrodzenia za pracę lub z dochodów uzyskanych przez dłużnika z innej działalności zarobkowej, jak również z korzyści uzyskanych z jego praw, o których mowa w art. 33 pkt więc Twój mąż narobił długów przed ślubem to odpowiada za nie tylko swoim prywatnym majątkiem. Żeby nie było jednak tak różowo, to niestety wierzyciel, czyli bank lub firma pożyczkowa, może zająć:50 proc. kwoty zgromadzonej na waszym wspólnym koncie, mówi o tym art. 891 §1. Kodeksu postępowania cywilnego:Na podstawie tytułu wykonawczego wystawionego przeciwko dłużnikowi można zająć wierzytelność z rachunku wspólnego prowadzonego dla dłużnika i osób trzecich. Dalsze czynności egzekucyjne prowadzone będą do przypadającego dłużnikowi udziału w rachunku wspólnym stosownie do treści umowy regulującej prowadzenie rachunku, którą dłużnik obowiązany jest przedłożyć komornikowi w terminie tygodnia od daty zajęcia. Przepisy o wyjawieniu majątku stosuje się odpowiednio. Jeżeli umowa nie określa udziału w rachunku wspólnym albo gdy dłużnik nie przedłoży umowy, domniemywa się, że udziały są równe. Po ustaleniu udziału dłużnika zwalnia się pozostałe udziały od Jeśli nie macie rozdzielności majątkowej, to warto mieć przynajmniej osobne konta, uchroni to przed zajęciem rachunku i waszych pieniędzy przez wspólną nieruchomość, mówi o tym art. 923 § 1. i 2. Kodeksu postępowania cywilnego:§ 1. Tytuł wykonawczy wystawiony przeciwko osobie pozostającej w związku małżeńskim stanowi podstawę do zajęcia nieruchomości wchodzącej w skład majątku wspólnego. Dalsze czynności egzekucyjne dopuszczalne są na podstawie tytułu wykonawczego wystawionego przeciwko obojgu małżonkom.§ 2. Jeżeli małżonek dłużnika sprzeciwi się zajęciu, o sprzeciwie komornik niezwłocznie zawiadamia wierzyciela, który w terminie tygodniowym powinien wystąpić o nadanie przeciwko małżonkowi dłużnika klauzuli wykonalności pod rygorem umorzenia egzekucji z zajętej Jeśli chcecie uniknąć zajęcia wspólnej nieruchomości, to warto pomyśleć o rozdzielności komornik może zająć wynagrodzenie żony za długi męża?Oczywiście, że nie! Jeśli mąż bez wiedzy i zgody żony wziął pożyczkę, to komornik nie ma prawa zająć jej pensji, jej konta bankowego czy samochodu (jeśli oczywiście należy do majątku osobistego). Kodeks rodzinny wskazuje, że choć pensja żony wlicza się do majątku wspólnego, to nie ma żadnych praw do jej zajęcia, jeśli to nie ona zaciągnęła dług i nie wiedziała, że zrobił to WIEDZIEĆ: Jeśli jednak mimo wszystko stało się tak, że komornik zajął Twoje wynagrodzenie, to wiedz, że możesz złożyć skargę na jego czynności, ponieważ zrobił to bezprawnie. Zapewne licząc na Twoją żona odpowiada za długi męża po rozwodzie?Jeśli długi powstały jeszcze w trakcie trwania małżeństwa, to niestety, w niektórych przypadkach tak. W jakich? Wszystko zależy od kilku czynników. Po pierwsze wobec kogo powstał ten dług, a po drugie kiedy, jaki miał charakter itp. Jeśli dług powstał wobec:Urzędu Skarbowego bądź ZUS-u – to niestety jest traktowany jako wspólny, a żona odpowiada za długi męża, które powstały w czasie trwania ich małżeństwa; na szczęście odpowiedzialność żony jest ograniczona do 50 proc. wartość lub firmy pożyczkowej – to, czy będzie traktowany jako wspólny zależy od tego, w jaki sposób zaciągnięto zobowiązanie:wspólnie (np. kredyt hipoteczny) – razem odpowiadają za jego spłatę i ewentualny dług, zarówno majątkiem wspólnym, jak i majątkami osobistymi w równej kwocie,tylko za zgodą żony – razem odpowiadają za jego spłatę i ewentualny dług majątkiem wspólnym, a majątkiem osobistym odpowiada tylko mąż,bez wiedzy i zgody żony – wówczas tylko małżonek odpowiada za jego spłatę i ewentualny dług z majątku osobistego; co więcej jeśli kwota pożyczki/ kredytu przekracza zakres zwykłego zarządu (czyli powyżej 5 000 zł), to taka umowa pożyczkowa może zostać uznana za tak, chyba że zrzeknie się spadku. Dlaczego tak się dzieje? Jeśli mąż zmarł zanim spłacił zaciągnięte przez siebie zobowiązanie, to jeśli nie mówi o tym inaczej testament, przechodzi ono wraz z majątkiem na spadkobierców, czyli żonę i dzieci, a następnie na wnuki. Żona, jako spadkobierca, ma w tej sytuacji trzy wyjścia. Może spadek wraz z długiem:przyjąć bez ograniczenia odpowiedzialności za długi, to tzw. przejęcie proste – jeśli tak zrobi, to będzie odpowiadała za długi spadkodawcy całym swoim majątkiem do wysokości długów, nawet jeżeli są one większe od tego majątku,przyjąć z ograniczoną odpowiedzialnością za długi, to tzw. przyjęcie z dobrodziejstwem inwentarza – jeśli tak zrobi, to będzie odpowiadała za długi spadkodawcy do wysokości otrzymanego spadku,odrzucić – jeśli tak zrobi to nie będzie odpowiadała za długi męża, ale nie odziedziczy też po nim majątku; niestety wtedy jej udział w spadku przejdzie na dzieci i w dalszej kolejności na wnuki – ci jednak też mogą się zrzec By przyjąć spadek z ograniczoną odpowiedzialnością lub go odrzucić, trzeba złożyć w sądzie rejonowym lub u notariusza odpowiednie oświadczenie. Trzeba to jednak zrobić w ciągu sześciu miesięcy od momentu, w którym dowiedziano się o żona odpowiada za firmowe długi męża?Jeśli małżonkowie mają rozdzielność majątkową, tzn. podpisali u notariusza umowę rozdzielności majątkowej, to żona nie odpowiada za niespłacone zobowiązania handlowe lub kredytowe małżonkowie mają wspólność majątkową, tzn. nie podpisali intercyzy, to wszystko zależy od tego, czy żona udzieliła pisemną zgodę na zaciągnięcie kredytu lub pożyczki:jeśli tak, to długi będą egzekwowane z majątku osobistego męża i z całości majątku wspólnego, a to oznacza, że żona będzie odpowiedzialna za firmowe długi męża,jeśli nie, to długi będą egzekwowane z majątku osobistego męża, dochodów przedsiębiorcy, majątku przedsiębiorstwa (np. samochodu czy sprzętu firmowego) i udziału przedsiębiorcy, który powstał po podziale majątku wspólnego, jeśli sąd na wniosek wierzyciela wcześniej ustanowił rozdzielność żona odpowiada za długi męża w ZUS-ie i US-ie?W przypadku długów dotyczących US i ZUS o odpowiedzialności współmałżonka mówi ordynacja podatkowa, a ta niestety nie jest korzystna. Żona będzie odpowiadała za długi męża, jeśli :rozlicza wspólnie z mężem PIT; w tym wypadu w sposób solidarny, tzn. zarówno majątkiem wspólnym, jaki i osobistym,pomagała mężowi w prowadzeniu działalności, w tym wypadku solidarna odpowiedzialność będzie ograniczona tylko do wartości osiągniętych korzyści (np. wynagrodzenia za pracę); nawet jeśli małżonkowie podpisali jednak żadna z powyższych sytuacji nie nastąpi, a ty masz z mężem ustanowioną rozdzielność majątkową, to nie będziesz ponosiła odpowiedzialności za długi męża w ZUS-ie i zrobić, żeby nie spłacać długów małżonka?Najlepszym zabezpieczenie przed spłatą ewentualnych długów jest po prostu zniesienie wspólności majątkowej, żeby jednak to zrobić musicie oboje tego chcieć. Jeśli zaś mąż zostawił Cię z długami po swojej śmierci, to jedynym sposobem na zabezpieczenie się przed długiem jest zrzeczenie się nadzieję, że żadna z powyżej opisanych sytuacji jednak nigdy Cię nie spotka. 4Подобається Поширити Поскаржитись Завантажити Прикріпити Соціальні мережі Змінити публікацію Видалити публікацію @Kasiamr , gdyby to byli tacy pozadni , odpowiedzialni faceci, tacy wyjeci z biblii, to sprawa bylaby prosta. Szacunek ze zrozumieniem obojga płci do siebie, a nie poniewieranie silniejszego nad słabszą istotą, z obydwu stron. Co robią psychopaci lub socjopaci ?, zniewalają swoje ofiary, które są bardzo posłuszne. Aż do ogłupienia. Dla mnie feminizm to czysta sobie faceci siedzieć w domu zajmować się dziećmi, gotować, mieć czas poczytać dzieciom książki itd....a tak muszę ciężko pracować i dodatkowo robić wszystko co wcześniej tak mało kto to doceni bo przecież takie jest życie .A niech faceci będą facetami a nie pierdołami,niech rządzą ,zarabiają na życie i wszyscy byliby …БільшеDla mnie feminizm to czysta sobie faceci siedzieć w domu zajmować się dziećmi, gotować, mieć czas poczytać dzieciom książki itd....a tak muszę ciężko pracować i dodatkowo robić wszystko co wcześniej tak mało kto to doceni bo przecież takie jest życie .A niech faceci będą facetami a nie pierdołami,niech rządzą ,zarabiają na życie i wszyscy byliby zadowoleni.. Takie to proste. Rzadzi ten kto lepiej na danej sprawie sie zna. ще 3 коментарі від MariaBarbara @adan2, cha, cha....nawet nie przychoci ci do glowki ze wielu mezow nie szuka zony do garow. Jak czasem jakas w garach znajdzie ukojenie to znaczy ze maz jest nie do strawienia. @adan2, nie obrazaj mego meza, ani mnie. Nie jest ci dane znac nas, tak ze stron od oszczerstw bo z tego trzeba sie wyspowiadac. Obok tych bab co pyszcza pieklo jest pelne durniow co mysla ze nie dac pieniedzy to godne prawdziwego chlopa. W koncu kazdy pisze co zna....moze to bylo na wlasnym przykladzie ? No to dlaczego jest tyle mezow co musza sluchac zony, bo sami ani rusz ?

zona powinna sluchac meza